Archiwa tagu: kontrmiesięcznica

10.07.2017

​Duch prawa i duch wolności są filarami społeczeństw
[Henryk Ibsen]

Gdyby był w Polsce ktoś, kto „nie wie” i dlatego boi się protestować…

10 lipca br. Lipiec jak lipiec… Ale 10. (dziesiąty!). Niby nic – a jednak coś. Z powodu kompleksów, wyrzutów sumienia i podłego charakteru jednego nieprzystosowanego do życia, skrzywionego moralnie człowieczka, żywiącego się średniowiecznymi kanonami, dziesiątka urasta do rangi symbolu. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku miała miejsce katastrofa lotnicza polskiego samolotu rządowego. Zginęło w niej 96 osób, a wśród nich ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką. Nie dochodząc przyczyn i decyzji, kto i dlaczego poleciał tym samolotem, pewien mały duchem i ciałem, zawistny człowieczek urządza tzw. „miesięcznice”. Te dziwne manifestacje nie mają wiele wspólnego z uczczeniem pamięci osób, które straciły życie w tej tragedii – poza mszą w archikatedrze. Jak wiemy, miesięcznice owe to teatr hipokryzji, nienawiści i szczucia w wykonaniu ich uczestników, a w szczególności super-nienawistnika J.K. Reakcją na protesty obywatelskie i kontrmanifestacje była utworzona naprędce ustawa o zgromadzeniach. Powstało pojęcie „zgromadzeń cyklicznych”, które mają pierwszeństwo przed każdymi innymi. Te muszą zachować 100 m odległość od tych „cyklicznych”, jeśli przypadkiem będą odbywać się tego samego dnia. Takie postanowienia faworyzują wspomniane „miesięcznice” (tfu! Co za nazwa!) i ograniczają prawa kontrmanifestantów. Stąd, każdego 10. dnia każdego miesiąca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie dochodzi do zatargów nie tylko pomiędzy obiema grupami, ale, niestety, także zaangażowana jest w to policja. Po czerwcowej „akcji”, kiedy siłą usuwano kontrmanifestantów, oburzenie niepisowskiej części obywateli osiągnęło szczyt. Ludzie z różnych zakątków Polski zjeżdżali się do stolicy, żeby pokazać, że nie godzą się na łamanie praw obywatelskich, na zawłaszczanie przestrzeni publicznej i prywatnych obchodów „miesięcznic” ( z powodu wyrzutów sumienia J.K.), na usankcjonowanie tego teatrzyku marnego aktora w imię jego chorych ambicji. W Smoleńsku nie było zamachu. Była katastrofa na życzenie. Lądowanie za wszelką cenę. Kto kazał? Ludzie giną z różnych przyczyn. Ich rodziny rzadko dostają „odszkodowania”. A już na pewno nie miliony złotych. Rodziny zmarłych przeżywają śmierci w skupieniu – we własnym gronie, w kościele. Nie robią teatru politycznego. Ze zwykłej przyzwoitości i uczciwości. A tu, co? Continue reading “10.07.2017” »